Czego uczy koń?

Wcale nie miałam jeździć konno. Ale okoliczności tak się ułożyły, że stałam się częścią jeździeckiego turnusu. Kiedyś byłabym tym zachwycona, ale w tym momencie nie było to dla mnie w żaden sposób istotne. Po pogrzebie taty miałam w sobie pustkę.

Dawno temu byłam w tym miejscu. Jak inna towarzyszyła mi wtedy energia! Wtedy ważne były pęd wiatru we włosach i grzywie, przygoda i ułańska fantazja.

Pozmieniało się. Ale nie tylko u mnie, tu też. Trafiłam jakby w inne miejsce. U koni zniknęły uzdy, pojawiły się haltery. Więc teraz trzeba się z nimi dogadywać dosłownie „od dupy strony”. Komunikacja ze zwierzęciem to język ciała. Więc myślą, wzrokiem, ciężarem i układem ciała, dosłownie całym sobą, trzeba koniowi przekazać i n t e n c j ę . Kiedy nie ma wędzidła, ręka wskazuje kierunek ruchu jedynie poprzez ciężar linki haltera.

Już z poziomu gruntu pierwszy koń pokazuje mi moją wewnętrzną rozsypkę i niezdolność do bycia przewodnikiem w naszym dwuosobowym stadzie. Czuję, że jeżeli chcę się z nim dogadać przede wszystkim muszę sama poskładać się do kupy, jak potłuczona filiżanka w filmie puszczonym w odwrotnym kierunku i jeszcze napełnić się po brzegi uważnością. Nie mam na to siły, ale jeżdżę grzecznie na ujeżdżalni pod dyktando podpowiedzi Tomka Kwiatkowskiego.

Kolejne jazdy pokazują mi jak bardzo jestem chaotyczna, rozkojarzona, jak za szybko chcę i że nie mogę się doczekać reakcji konia. Muszę ciągle sprawdzać czy jestem w pełni obecna, czy każda część mojego ciała podąża za moją i n t e n c j ą . Gdy moje sygnały są spójne, mogą być bardzo delikatne. Przestaję się w końcu denerwować, jeśli koń mnie wozi wg swojego widzimisię, co robi zresztą co chwilę, bo dociera do mnie, że to tylko odpowiedź na moją wewnętrzną sprzeczność lub odpłynięcie uwagi.

Kontakt z koniem wyciąga mnie powoli z niebytu, zmuszając do bycia w teraz i do aktywnej postawy wobec tego, co razem robimy.

Kiedy jedziemy w teren z radością stwierdzam, że sposób prowadzenia jazdy pozostał taki jak kiedyś. Bieszczadzkie błoto pod kopytami i takie jak niegdyś galopady po łąkach.

Zmieniło się tylko to, że w terenie koń M i s t r z a K w i a t k o w s k i e g o nie nosi już żadnego ogłowia.

sierpień 2020

PS. To miejsce istnieje TUTAJ