Kompozytorka ogrodów

vv

Przed Wielkanocą w klasie Benia były zajęcia na których dzieci robiły palemki pod kierunkiem jednej z mam, która ma pracownię florystyczną. Rodzice mogli uczestniczyć w zajęciach więc towarzyszyłam Beniowi w robieniu palemki.

W pewnym momencie Benio pyta mnia szeptem:
– Mama, czy wiesz kim jest mama Karoliny?
Wiedziałam, ale byłam ciekawa co mi powie.
– Mama Karoliny jest kompozytorką ogrodów.

KOMPOZYTORKA OGRODÓW. Jak to zabrzmiało! Ile w tym magii!

Pomyślałam, że ja też chcę tak magicznie nazywać i zaczęłam się zastanawiać, kim ja jestem? Architekt – KOMPOZYTOR PRZESTRZENI, a kiedy coś maluję – może KOMPOZYTOR KOLORÓW? Ale tak naprawdę pracuję jako urzędnik. Kim jest urzędnik? Urzędnik głównie pisze. Kompozytor słów? Nie. Kompozytorem słów jest poeta, pisarz. Urzędnik to w ogóle żaden kompozytor, kopiuj – wklej i kolejne pismo gotowe. W pracy jestem po prostu zwykłym pisarzem pism urzędowych.

Opowiadam historię zaprzyjaźnionej mamie. Pośmiałyśmy się z pisarza pism i padło pytanie, a kim jest nauczyciel? To wymyśliłyśmy szybko – KOMPOZYTOR UMYSŁÓW. I od razu pojawiło się kolejne skojarzenie, że ksiądz to KOMPOZYTOR DUSZ. No a ktoś kiepski w tym co robi? Kiepskiego kompozytora nazwałyśmy – ODPRAWCĄ RYTUAŁÓW. Właśnie tak – jak oprawca, sprawca…

Opowiadam historię kolejnej osobie.
– Dobra dobra, łatwo ci mówić o byciu kompozytorem, ale w życiu jest tak, że tu praca, tu obowiązki domowe, tu dzieci, tu codzienność…
Rzeczywiście nie jest lekko. Jest praca, jest dom, są dzieci i trzeba to wszystko ze sobą pogodzić. Ale znam takich, którzy kwitną wśród gromadki dzieci – czwórki lub nawet siódemki. Może więc istnieją też KOMPOZYTORZY ŻYCIA RODZINNEGO?

Znów zaczęłam się zastanawiać. Kim ja jestem? I niestety muszę przyznać ze skruchą: jestem odprawcą rytuałów codziennych. Za to mój mąż Tomek, oj tak, on potrafi być kompozytorem życia rodzinnego. Nie wiem jak on to robi, ale dzieci słuchają go jak zaczarowane. Gdy odprowadza je do szkoły, to wstają później, wychodzą wcześniej i nie ma kłótni.

W gruncie rzeczy chyba więc nie jest ważne jakie jest tworzywo. Po za tym pojawiają się nowe sytuacje, nowe role. Największą sztuką, jest chyba po prostu bycie KOMPOZYTOREM SWOJEGO ŻYCIA.

Iwona Piszczelska, marzec 2015