Mandala jeziora

Odbicia,
błyski,
zmarszczki,
refleksy,
zawirowania
migotliwe,
połyskliwe,
nieuchwytne.

Trzciny
tnące
pionami łodyg
poziomy zmarszczek,
wyraziste,
sztywne,
zwielokrotnione
w wodzie.

Liście
na giętkich łodygach
dostosowane
do ruchu wody,
obłe,
poddające się,
uległe,
niknące
w wodzie.

Woda płytka i głęboka,
przejrzysta
i nieprzenikniona,
połyskliwa
i matowa,
co chwilę inna,
zmienna,
współgrająca z wiatrem,
niebem,
Słońcem….

Tyle różnorodnych przeciwstawnych aspektów, niuansów składa się na większą całość. Wszystkie elementy są ważne, istotne, potrzebne. Są niezależne, ale zarazem są całością. Jezioro to współistnienie, to harmonia.

To był ciekawy czas kiedy byliśmy nad Jeziorem Upinek. Wiosenne punkciki pąków, małe i sztywne na początku kwietnia, wyrosły na tyle, że stały się liśćmi. Stały się delikatne, wiotkie, giętkie, poddające się wiatrowi.

Czy zwróciliście kiedykolwiek uwagę, że zimowe drzewa są nieme, co najwyżej jakieś trzaski, stęki, napięcia? Natomiast drzewa wiosenne rozmawiają, snują opowieści, cieszą się nowym życiem? A moment kiedy zaczynają szeleścić jest taki nie do uchwycenia? Dopiero o letnich drzewach można powiedzieć, że szumią.

Wiosenne jezioro zainspirowało mnie do namalowania mandali – giętkiej, płynnej, organicznej. Jakbym siedziała na dnie i patrzyła w Słońce.

Mandala Jeziora / Pragnień 100×70 akryle/papier

Iwona Piszczelska, czerwiec 2015