Po raz pierwszy zrobiliśmy kalendarz adwentowy.
Założenie było takie aby w kalendarzu były różne aktywności. Przyjemne, łatwe do zrobienia i angażujące do zabawy wszystkich członków rodziny.
W środku znalazły się więc różnorodne zadania:
– pieczemy pierniczki,
– uczymy się śpiewać wybraną kolędę,
– zabawa w “Gdybym był królem to kazałbym żeby wszyscy moi poddani….”
– nocny spacer z latarkami,
– gramy w totolotka, każdy skreśla sam,
– idziemy na sanki, teraz!
– robimy łańcuch na choinkę,
– zabawa w mówienie słów na ostatnią literę poprzedniego słowa,
– wspólne czytanie opowieści bożenarodzeniowej (z książeczki dla dzieci)
– wspólne czytanie fragmentu Biblii (wersja dla dorosłych)
– robimy odbitki z dłoni,
– robimy popcorn,
– robimy świąteczna girlandę,
– malujemy bombki,
– wyprawa do cukierni, każdy wybiera swoje ciastko sam,
– wysyłamy kartki świąteczne,
– list do św. Mikołaja,
– idziemy na dwór na bitwę w śnieżki (może też być bitwa na poduszki)
– robimy świąteczne zdjęcie (można się przebrać),
– dokończ zdanie: “Lubie moja siostrę (mamę, tatę) bo…
– 10 minut przytulanek,
– zabawa w wydłużanie zdania,
– itp
Żeby troszke jednak nad tym panować każdą kopertę opisałam na zewnątrz hasłami: plastyka, wyjście z domu, kuchnia, zabawa, słowa i jeśli zajęcie wymagało dużo czasu to czas. Dzięki temu mogliśmy wylosować najlepszą w danym momencie aktywność.
Najbardziej sprawdziły się krótkie zabawy słowne (bo łatwe do zrealizowania) i przebieranie do zdjęcia (dzieciaki były tym zachwycone).
Nie wszystko nam się udało: nie zaczęliśmy na czas i tak naprawdę jeszcze nie skończyliśmy – ostatnie kartki czekają na zdjęcie – wszystkie wyjścia z domu nie zostały zrealizowane przez chorowanie przed świętami.
CZAS – z nim chyba najtrudniej dojść do porozumienia.
Iwona Piszczelska, grudzień 2010 r.