Konie zdominowały ten plener, ale były też inne zwierzęta. W naszym pokoju na poddaszu, w dziurce na pograniczu ściany i podłogi, mieszkały dwie myszy zupełnie jak w bajce o kocie Filemonie i Bonifacym, a za oknem w drewnianą ścianę budynku pukał dzięcioł. Wieczorami chodziłyśmy do „kina”. Codziennie był wyświetlany ten sam film pod tytułem „Zachód Słońca”, ale za każdym razem był on niepowtarzalny, a w jednym z odcinków była nawet burza 🙂
Organizatorem pleneru był Bielański Ośrodek Kultury.