Benio na zajęciach plastycznych w Kampanilli zrobił wazonik dla babci. Zabawa masą bardzo mu się spodobała i chciał jeszcze ulepić coś dla dziadka. Zrobiliśmy więc w domu własną masę solną.
W ten sposób powstała sikorka, z dziobkiem z drewnianego spinacza oraz skrzydełkami i ogonkiem ze sztucznych liści.
Wiktoria oczywiście w tym czasie też nie próżnowała. Zrobiła króliczka z wielkimi wąsami ze sznurka z torebki od prezentów.
Wypiekanie przestrzennych prac jest wyzwaniem, bo nawet jeśli mają wewnętrzną konstrukcję (w przypadku zwierzaków to była szyszka) to łatwo deformują się pod własnym ciężarem.
Przed włożeniem do piekarnika wyjmuję koraliki i inne dodane elementy, a dziurki na nie trochę powiększam, bo w trakcie wypiekania zwiększa się objętość masy – w przypadku ptaszków daje to fajny efekt bo się “napuszają”. Po ostudzeniu oczka, skrzydełka, ogonek montujemy na miejsce dodając odrobinę masy.
No i oczywiście powstało też więcej wazoników. Środkowy to wazon-wulkan.